Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rękodzieło. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rękodzieło. Pokaż wszystkie posty
Jak zrobić wianek na drzwi, mając podkład tzw: "żywy".

grudnia 11, 2020

Jak zrobić wianek na drzwi, mając podkład tzw: "żywy".

 Razem z Wami pozostaję w klimacie świątecznym - w końcu bardzo niewiele czasu dzieli nas od Wigilii. Dziś post o tym, jak zrobić wianek na drzwi, mając tzw: "żywy" podkład.


Pewnie wielu z Was się zastanawia, czy trudno zrobić taki wianek. Otóż nie. Ale kluczem jest posiadanie odpowiednich narzędzi. 
Co wobec tego będzie potrzebne do stworzenia takiego wianka?

Narzędzia i materiały

  • podkład z żywego świerku/jodły, umieszczony na słomianej obręczy. 
  • pistolet na gorący klej - bez tego się nie obejdzie. Można kombinować z butaprenem, albo szybko chwytającym klejem typu super - glue...ale to nie jest najlepszy pomysł. Niestety gorący klej to na razie chyba najlepsza opcja. 
  • wstążka - wąska do stworzenia wieszaka. Alternatywą jest drut o śr. 1 mm
  • wstążka szeroka
  • dodatki: laski cynamonu, gwiazdki anyżowe, suszone plastry pomarańczy, kilka bombek, szyszki
  • sztuczny śnieg, spray z brokatem.

Skąd wziąć?...

  • podkłady - giełda kwiatowa, kwiaciarnia, sklepy online (allegro ma teraz bardzo bogaty wybór)
  • pistolety na klej - obecnie najtańsze są już za 20 zł, takie w zupełności wystarczą na początek. Pistolety można kupić w każdym większym hipermarkecie, allegro, sklepach online z materiałami do decoupage
  • warto zajrzeć do sklepów z materiałami do decoupage lub florystycznymi, by wrzucić do koszyka drewniane gwiazdki, choinki, czy krążki. Markety budowlane jak LM, Obi czy InterMarche (a pewnie i parę innych mających dział ogrodowy u siebie) ma tego typu półprodukty często w okresie przedświątecznym

No to do roboty

   Odrobina BHP: ostrożnie przy pracy z klejem. Niby wydaje się to oczywiste, ale nawet ja, po latach pracy z nim miałam ostatnio piekielnie poparzone palce, po stworzeniu kilku wianków. Klej jest gorący, do tego mija chwila zanim się go zerwie ze skóry. 
Na początek zwykle montuję zawieszkę z wstążki. Zdecydowanie ułatwia to pracę, poza tym niepotrzebną część wstążki, która utrzymuje i opasuje wieniec, można ukryć pod dodatkami lub kokardą. Zawieszkę wykonuję bardzo łatwo: najpierw wiążę duże "oczko", które pozwoli mi zawiesić wianek na haczyk, a dwa wolne końce wstążki przewiązuję przez wianek, tak układając oczko, by jego podstawa była z tyłu wianka, nie nad nim. Pozostałości ucinam. 
Jeżeli chcesz umieścić oświetlenie ledowe (zwykle takie na 20 lampek wystarczy), to jest ten moment, by je rozstawić na wianku. Najlepiej to robić przy włączonych lampkach, znacznie ułatwia to pracę i wizualnie widać, gdzie jest za dużo, a gdzie brakuje lampek. Włącznik montuję od wewnętrznej strony okręgu pod wstążkowym haczykiem, owijając go szeroką wstążką. Lampki przyczepiam haczykami stworzonymi z zagiętych 4-5 centymetrowych kawałków drucika. 
Następnie rozmieszczam szyszki. Największe staram się umieścić na górze, schodząc coraz mniejszymi ku dołowi. Szyszki można dostać w sklepach ogrodniczych, ale można też wybrać się na spacer do lasu lub parku i poszukać sosen czy modrzewi (jeżeli chcesz użyć własnych szyszek, radzę pozbierać parę dni wcześniej, potem nieco je odszorować z piachu  i zostawić do wyschnięcia i otworzenia się). Zwykle staram się je rozmieszczać w miarę symetrycznie na trzech płaszczyznach - czyli wewnętrzy okrąg, zewnętrzny bok i środek - ale nie robię tego idealnie pod linijkę. Zawsze mnie na biologii uczono, że natura nie znosi idealnej symetrii. 😉 Zwykle szyszki stanowią największą ilość dodatku, ale to kwestia preferencji. 

Następnie umieszczam największe ozdoby: albo bombki, albo plastry pomarańczy . Wyznaję zasadę, że im większa ozdoba, tym mniej sztuk. Nie chcę, by mi stłamsiła wianek. Następnie orzechy włoskie, laskowe, bombki o średnicy do 2 cm, drewniane gwiazdki, plasterki drewna, makówki. Na koniec zostawiam laski cynamonu, anyż, sztuczne małe jabłuszka lub malutkie bombki i kuleczki. Żeby miało świąteczny wygląd, spryskuję sztucznym śniegiem lub brokatem w sprayu. 

Żeby wianek z żywego podkładu się dłużej utrzymał, to warto przede wszystkim szukać takiego z jodły szlachetnej (Abies Nobilis), a po paru dniach spryskać klejem w sprayu lub... lakierem do włosów. Bardzo ograniczy to opadanie igiełek. 

W środę napiszę o tym jak stworzyć wianek z samych szyszek...i styropianowej podstawy.

Tworzycie własne wianki? A może macie ochotę na jakiś stroik? Jak to u Was wygląda? Podzielcie się opinią w komentarzach.





Ceramika, porcelana czy biskwit? Co kryje się pod różną temperaturą wypalania jednego materiału.

grudnia 02, 2020

Ceramika, porcelana czy biskwit? Co kryje się pod różną temperaturą wypalania jednego materiału.

  Jak często widzicie hasło "porcelana"? A biskwit lub ceramika? Wszystkie trzy nazwy łączy jedno: wszystkie powstają z gliny. Wobec tego, dlaczego się tak bardzo różnią? Dziś trochę o podstawach.


 Z racji tego, że od dłuższego czasu zajmuję się malowaniem porcelany, często przeglądam sklepy w poszukiwaniu półproduktów. Czytuję również posty wrzucane przez inne rękodzielniczki czy rękodzielników i w nich, oprócz hasła "porcelana" często przewija się też słowo "ceramika". Wiedziałam, że oba te materiały pochodzą z gliny, ale czym się różnią? Jak to się dzieje, że z jednego wychodzi ceramika, a z drugiego porcelana? I gdzie w tym wszystkim jeszcze jest biskwit, porcelit i fajans?

Początki...

    Nie, nie będę Wam pisać o historii, bo to dłuższy temat na inny wpis. Wspomnę tylko, że garncarstwo ceramiczne znane jest od epoki neolitu, czyli tak pi razy oko - 8000 lat p.n.e. (chociaż spotkałam też informacje o 13 tys. lat p.n.e.), a porcelana została wynaleziona przez Chińczyków w VII wieku. W Europie "wynaleziono" ją dopiero jedenaście wieków później, przed tym była sprowadzana z Państwa Środka. 
  Bardziej chcę się skupić jak powstają wszystkie naczynia - od samego początku. 
Materiałem, którego używa się do wyrobu naczyń ceramicznych i porcelanowych jest glina, a dodatki warunkują efekt końcowy.

...i końce.

 I zależnie od tego, co zostanie dodane i jaka temperatura wypalania zostanie narzucona, mamy takie oto materiały końcowe:
manufakturanakomiady.pl

  • ceramika (kamionka) - połączenie gliny z szamotem lub piaskiem kwarcowym i wypalenie w 1230 - 1300०C.  Naczynia przed wypalaniem pokrywane są sproszkowanymi minerałami, dzięki czemu tworzy się szklista, nieprzepuszczalna warstwa. W Polsce chyba najbardziej obecnie znanym ośrodkiem produkcji ceramiki jest Bolesławiec
  • porcelit - wytwarzany z gorszej jakości kaolinu, wypalany w temperaturze zbliżonej do 1320०C. raczej nie używany przy produkcji naczyń, choć wyjątkiem mogą być naczynia do zapiekania. Głównie wyrabiane są z niego muszle klozetowe czy umywalki, chociaż na stronach niektórych sklepów z naczyniami spotkałam się z informacją o posiadanych kubkach porcelitowych.
  • fajans  - rodzaj ceramiki wytwarzanej z zanieczyszczonej glinki kaolinowej, wypalanej w temperaturze ok. 1200०C.  Jest to "gorszy" brat porcelany, ale służący do wyrobu wielu naczyń. Zwykle barwiony podszkliwnie (o barwieniu będzie w innymi artykule), ale ze względu na swoje właściwości, często mający drobne spękania na dnie naczynia. To zresztą jest jego charakterystyczną cechą i często dzięki temu już na pierwszy rzut oka można go odróżnić od porcelany.
  • porcelana - najbardziej szlachetny wytwór wypalania glinki kaolinowej. Wypalana w temperaturze 1280०C - 1460०C. Charakteryzuje się nieprzepuszczalnością - nawet bez pokrycia szkliwem, jest lekka, odporna na zarysowania, zwykle barwiona naszkliwnie.
  • biskwit - wstępnie spieczona masa ceramiczna -  temperatura wypiekania jest znacznie niższa niż poprzednie cztery typy. Raczej nie przekracza 1100०C. Charakterystycznym dla niego jest matowy wygląd. Biskwit jest przepuszczalny, więc nie może być raczej używany do wytwarzania naczyń, za to jest dużo łatwiejszy w obróbce mechanicznej i szkliwieniu niż pozostałe - między innymi dlatego był chętnie wykorzystywany przy produkcji figurek (XVII - XVII w) czy medalionów z kameą. 
Tak więc widzicie - świat ceramiki jest bardzo bogaty. Odrobina gliny natchnęła człowieka do zrobienia naczyń, terakoty, figurek....Warto odkrywać fascynującą historię ceramicznego rzemiosła - zwłaszcza, że coraz częściej wracamy do rękodzielniczych, indywidualnych wzorów, zmęczeni masówką. 
Mam nadzieję, że trochę przybliżyłam Wam bogaty świat ceramiki. 

Jak namalować własny kubek?

listopada 25, 2020

Jak namalować własny kubek?

 Czy namalować własny kubek jest trudno? Jak w ogóle się do tego zabrać? W tym poście przedstawię Wam podstawowe informacje, jak stworzyć od początku do końca własny, malowany kubek. 

   W ostatnim poście podałam wam parę aspektów, dlaczego lepiej zamówić malowany kubek u kogoś, kto zajmuje się tym na co dzień. Ale bywa tak, że niektórzy wolą sobie to zrobić sami (między innymi ja i od tego zaczęła się moja pasja 😃). Dlatego dzisiaj podam krótki przepis, jak zrobić taki kubek. 




Zaopatrz się w materiały.

   Od czegoś trzeba zacząć. Ale skąd wziąć?... Możesz skorzystać ze swoich własnych kubków, jakie posiadasz w domu. Jeżeli masz coś o gładkiej fakturze, albo po prostu znudził Ci się już jakiś i chcesz go przemalować - czemu nie?... Możesz też kupić w pierwszym lepszym markecie, w którym sprzedają naczynia na sztuki, ale przyznaję bez bicia - nigdy nie korzystałam z takich przy malowaniu. 
Ci, którzy pracują na naczyniach porcelanowych niejako "zawodowo" zwykle zamawiają ze sklepów, które już w swojej ofercie mają porcelanę na sztuki renomowanych firm. Ja zwykle pracuję na Lubianie albo Chodzieży, ale są inne marki, chociażby nieco bardziej ekskluzywna włoska Villa Italia. 
Potrzebujesz również farb do porcelany/markera do porcelany. Można je zakupić w sklepach dla plastyków, zarówno stacjonarnie jak i online. Najczęściej wymienianymi firmami jest Pebeo Porcelaine, Kreul, Royal Talens Art/Amsterdam. Ostatnio widziałam też produkcję polską  - Tekstykolor, ale przyznaję, że jeszcze ich nie próbowałam. Markery są zwykle z Pebeo lub Kreul, ja dostałam jeszcze w Empiku Faber - Castell, które też nieźle się sprawdzają.
WAŻNE! Rozróżnij farby do porcelany (Porcelain) i farby do ceramiki (Ceramic). Są to zupełnie inne typy farb, wymagające też innych temperatur. 
Do farb warto zaopatrzyć się w pędzle. Nie radzę używać zwykłych, najtańszych. Lepiej kupić już w Empiku coś z serii Kolinsky, Lineo czy Renesans. Zresztą jeśli kupujesz farby w sklepach plastycznych, od razu możesz wybrać pędzle. No i w zasadzie to wszystko, czego Ci potrzeba. 

No to zaczynam...

   Pierwsze od czego zaczynam, to myję kubek detergentem, a po wysuszeniu dodatkowo go odtłuszczam. W tej roli sprawdzi się jakikolwiek alkohol - ja zwykle oczyszczam spirytusem albo...Amolem. 😅 Warto założyć rękawiczki (nitrylowe lub lateksowe), chociażby na tą rękę, w której będziesz trzymać kubek, żeby tłuszcz z ręki nie osiadał na porcelanie. 
Malowanie to metoda prób i błędów. Jeżeli nie podoba się linia, lub coś jest krzywo napisane, bierzesz wacik lub patyczek do uszu nasączony odtłuszczaczem i szybko usuwasz farbę. Farby do porcelany są na bazie wodnej, co oznacza, że spokojnie wodą możesz czyścić pędzle. 
Po namalowaniu wzoru odstaw kubek na parę godzin po to, by farba porządnie przeschła. Czasem wystarczą 4 godziny, ja odstawiam zwykle na dobę. Tak dla pewności.

Pomalowane, wysuszone i co dalej?

  Czeka Cię końcowa praca. Zwykle farby są utrwalane termicznie tj. w dość wysokiej temperaturze. Spotkałam się co prawda z farbami, które zastygają i bez tego - tak jak Lefranc & Bourgeois (rzeczywiście po wyschnięciu są nie do ruszenia), jednak nie nadają się do styczności z pożywieniem. Na zewnątrz kubka nie stanowi to problemu, ale gdyby ktoś chciał ozdobić sobie spodek lub talerz - to już jest niejaki kłopot. 
Sprawdzasz więc, jaki jest zakres temperatury i czas wypalania dla Twojego rodzaju farby - zwykle jest to podane na samej farbie lub w opisach na stronie farby, wsadzasz do zimnego piekarnika, ustawiasz temperaturę, nastawiasz minutnik...I czekasz. 
Nie otwieraj w trakcie wypalania piekarnika, wypalane farby nie lubią nagłych zmian temperatury. Może się okazać, że zmieniły barwę. Nie lubią też za niskiej lub za wysokiej temperatury. W pierwszym przypadku nie utrwalą się dostatecznie, w drugim - mogą zmienić barwę.  Po czasie wyłączasz piecyk i znów czekasz aż nieco przestygnie.

Końcowe szlify.

   Pomalowane, wypalone i to wszystko? Teoretycznie tak, ale dla porządku zawsze warto umyć pomalowane naczynie pod bieżącą wodą. Jeżeli po wypaleniu farba nie jest "tępa" lub co gorsza lepka w dotyku, ma w miarę gładką strukturę - wszystko powinno być ok. Jeżeli jednak masz wrażenie, że chyba nie do końca się utrwaliło, zawsze możesz wrzucić do pieca jeszcze raz. 

Jak dbać o ręcznie malowaną porcelanę?

   Przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę, że jest to malowanie na powierzchni, a same farby są wypalane w temperaturze nie przekraczającej 200 ०C. Nie mają tej samej trwałości co malowanie naszkliwne i podszkliwne na ceramice, utrwalane w temperaturze min. 800 ०C. Czy można myć w zmywarce? W zasadzie tak, nawet często jest taka informacja przy farbach do porcelany. Jednak osobiście bym tego nie polecała. Na dłuższą metę farby mogą się wymyć/wykruszyć/uszkodzić. A po co to komu? Skoro już się napracowałeś, żeby stworzyć sobie coś fajnego, to chyba można temu czemuś poświęcić parę minut na ręczne mycie... Nie namaczaj też długo w wodzie, ręcznie malowane przedmioty bardzo tego nie lubią. 
Nie szoruj też po rysunku druciakiem i ostrą stroną gąbki. Nawet maszynowo drukowane rysunki na porcelanie tego nie wytrzymują (a ich trwałość jest większa niż zwykłych farb do porcelany). 

    Jeżeli będziesz miał z tyłu głowy te przykazania, będziesz mógł się cieszyć ręcznie malowaną porcelaną długi, długi czas, nawet przy intensywnym użyciu. 


Kubek z własnym napisem?...Namaluję sobie sam!

listopada 18, 2020

Kubek z własnym napisem?...Namaluję sobie sam!

 Czasem tak bywa, że marzy nam się kubek z własnym napisem. Wiemy jak ma wyglądać, więc wysyłamy zapytanie do rękodzielnika, którego wyznaczyliśmy do spełnienia naszych marzeń. Po czym dostajemy wycenę i...Po krótkim researchu neta i przeczytaniu morza tutoriali, jak zrobić własny kubek, dochodzimy do jednego wniosku: namaluję sobie sam! Wyjdzie mi znacznie taniej. Ale czy rzeczywiście?...


Po pierwsze.... wybrać wzór.

    Dojrzałeś już do decyzji, ze chcesz własny kubek. Ewentualnie chcesz komuś spersonalizować ów kubek. Wynalazłeś prostą sentencję, masz prosty rysunek - coś jak na tych dwóch kubkach, które widnieją na górnym zdjęciu. Niby dużo roboty nie ma, więc powinno być prosto zrobić i tanio wyjdzie, nie?....

No nie do końca. Jeżeli mieszkasz w dużym mieście, gdzie możesz detalicznie zaopatrzyć się we wszystkie materiały - to pół biedy, bo stracisz tylko czas na dojazdy do sklepów. Jeżeli jednak nie masz dostępu do materiałów dedykowanych malowaniu na porcelanie, to musisz doliczyć koszty przesyłki. Oprócz tego kupujesz buteleczkę farby, która później do niczego ci się już nie przyda (chyba, że postanowisz zrobić więcej kubków). I pędzelki, na pewno ci się przydadzą. Ewentualnie mazaki lub konturówki do pisania po porcelanie, którymi teoretycznie łatwo operować. Acha i przede wszystkim trzeba posiadać piecyk. I tak, dobrze czytacie - wymieniam to, bo znam osobiście mieszkania, które owego cuda nie posiadają. 😉

Po drugie... praktyka czyni mistrza.

      Tego się nie przeskoczy. Sama pamiętam jak zaczynałam. Porównując  z moimi obecnymi pracami, widzę jakie błędy popełniałam i jak można by poprawić. I nie mówię, że było źle, ale im dłużej pracuję nad czcionkami, tym więcej się uczę, w konsekwencji tworzę coraz bardziej skomplikowane wzory. A proste napisy, które kiedyś zajmowały mi cały dzień, teraz robię w godzinę. Do tego mogę wybierać w czcionkach bardziej ozdobnych i jestem w stanie je zrobić. Kiedyś było to dla mnie nie do przejścia. I tu jeszcze wspomnę nieco o wyżej wymienionych konturówkach i mazakach: ja po prostu nie lubię nimi pracować. Do tej pory żadna konturówka i żaden mazak nie był na tyle precyzyjny dla mnie, by wyrysować linię o szerokości 0,3 mm i paradoksalnie (według mnie) - dla ładnego efektu czcionki trzeba z nimi się bardziej namęczyć niż z pędzelkiem. Wobec tego, jeśli kubek ma być czymś eleganckim i ma cieszyć oko długi czas - lepiej chyba zdać się na osobę pracującą z tematem na co dzień?...


Po trzecie... Materiały i technika.

   W późniejszych wpisach tego bloga mam zamiar trochę o tym opowiedzieć, ale nie oszukujmy się - każdy rękodzielnik ma swoje tajemnice i na tym to polega. Mistrzowie swojego fachu raczej nie przekazują czegoś, do czego sami doszli metodą prób i błędów -  ot tak. Weźmy przykład japońskiego mistrza Jiro - sushi mastera. Ma malutki lokal, do którego ustawiają się długie kolejki. Jako klient spędzasz tam niecałe pół godziny, a zapłacisz gruby hajs za możliwość zjedzenia ponoć najlepszego sushi na świecie. Ale Jiro skrzętnie pilnuje swoich sekretów i prawdopodobnie tylko jego synowie (następcy) znają technikę tworzenia najlepszego sushi. 
  Mi trochę zajęło znalezienie swojego ulubionego rodzaju pędzli, farb, dobór temperatury wypalania (podawane wszędzie stałe temperatury nie zawsze mają swoje przełożenie na praktykę). Naprawdę chce ci się w to bawić?...



Po czwarte... ja chcę sam!

   Jeżeli mimo wszystko jesteś pewien, że twoim przeznaczeniem jest namalowanie kubka, to zajrzyj do kolejnego postu, przedstawiłam w nim od początku do końca, jak stworzyć sobie własne, ręcznie malowane naczynie. 😉 

Mam nadzieję, że ten post Was zaciekawił. Dajcie znać 



Po pierwsze: rękodzieło! Czyli jak to wszystko się zaczęło?....

listopada 11, 2020

Po pierwsze: rękodzieło! Czyli jak to wszystko się zaczęło?....

 Pierwszy post to czas na przedstawienie siebie i bloga. Ale właściwie dlaczego ten blog powstał? Jak to wszystko się zaczęło? I w końcu....Dlaczego rękodzieło?


Początek był dość spontaniczny. Mówiąc krótko - nie było na rynku akurat tego, czego poszukiwałam. A że mam zdolności plastyczne, w większym lub mniejszym stopniu rozwijane przez lata - uznałam, że zrobię sobie sama. Jak pomyślałam, tak zrobiłam i nagle pojawił się przed moim nosem zestaw filiżanek do herbaty (który obecnie pełni raczej funkcję reprezentacyjną), a następnie zestaw kawowy dla mamy i wielki kubas dla mojego lubego.

Dlaczego malowana porcelana?

Poniekąd wyjaśniłam to wyżej. Szukałam czegoś nietypowego. Kiedy już namalowałam dla siebie, moje rodzeństwo się odezwało, że może by tak.... I powstały pierwsze kubki, głównie z motywami anime. Poruszam się w tym świecie dość dobrze, więc nie stanowiło to dla mnie jakiegoś wielkiego kłopotu. Po jakimś czasie uznałam, że sprawia mi to frajdę, czemu więc tego nie spieniężyć?...

Rękodzieło? To z tego da się wyżyć?

I tak i nie. Zależy od tego, co robisz i jaki jest na to popyt. Na malowaną porcelanę jak na razie jest. 😉 Dlatego postanowiłam założyć własną firmę. Fox.Cups.Art. jest pokłosiem tej decyzji. Na początku 2019 roku uznałam, że warto się tym zająć już bardziej na poważnie. Sama zaprojektowałam własne logo, którym początkowo było dziewięć lisich ogonów. No cóż lisy z wierzeń wschodnioazjatyckich zawsze mnie fascynowały...W każdym razie logo było projektowane w Gimpie, bo tylko ten program jako tako ogarniałam. Potem chciałam, żeby grafik mi je zamienił w wektory i okazało się, że mimo jego portfolio, logo było kompletnie inne. Nie spodobało mi się, więc je zostawiłam gdzieś w kącie. 
W tym roku ogarnęłam podstawy grafiki wektorowej tylko po to, żeby zrobić logo dokładnie takie, jakie chcę. 
Zmieniła mi się trochę koncepcja, ale nadal chciałam by lis był znakiem firmowym. Skutkiem tego jest widocznie dziś logo.

A główny temat blogowania to?...

   Zdecydowanie porcelana. Pokażę Wam zdobione przeze mnie naczynia, wspomnę o farbach i pędzlach, którymi pracuję, napiszę o tym, jak dbać o tego typu rzeczy. Chciałabym też wprowadzić Was trochę w świat zdobienia porcelany, nie tylko takiej użytkowej na co dzień, ale też tej bardziej historycznej. Marzy mi się, że kiedyś będę w stanie zrobić też własną ceramikę, więc kto wie? Może i to znajdzie się na blogu?...

Karty wskazują na inne tematy...

Głównie zajmuje mnie rękodzieło. Zwykle na co dzień maluję kubki, talerzyki, filiżanki.... Ale nie samą pracą człowiek żyje. 😉 Dlatego postaram się wrzucać też inne posty, żeby nie było za nudno. Będzie o lasach w słoiku, które są moim pobocznym projektem, będą prace florystyczne, m.in. zielone obrazy z mchu czy wianki z szyszek. Oprócz tego planuję zrobić parę postów z miejsc odwiedzanych w Polsce, bo uważam, że nasz kraj pod tym względem ma sporo do zaoferowania (oczywiście jak tylko ogarnie się sprawa z pandemią i wszystko względnie wróci do normy), a także, co trochę dla mnie nietypowe - kuchnia. Jednak nie spodziewajcie się tradycyjnych przepisów, bo moja kuchnia lawiruje między smakami kuchni japońskiej, koreańskiej i tajskiej. Jeżeli biorę się za pichcenie - to zwykle kończy się właśnie w tych rejonach. 😊 Kuchnię europejską zostawiam mojemu partnerowi, który świetnie się odnajduje w temacie.

I na koniec...

Cześć, jestem Magda. Od dwóch lat zajmuję się rękodziełem, malując na zamówienie naczynia porcelanowe. Oprócz tego jestem też ogrodnikiem (zarówno z wykształcenia jak i doświadczenia), nałogowym kawoszem (również z doświadczenia, bo pracowałam z kawą wiele lat), niepoprawną marzycielką i optymistką, mającą wiecznie tysiące pomysłów na życie i uważającą, ze życie jest za krótkie, by wszystkiego doświadczyć. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej i będziesz uczestniczyć w tworzeniu tego bloga. 😉




Copyright © Handmade z pasją i fantazją , Blogger