Lasy w słoiku - galeria na styczeń '21

stycznia 06, 2021

Lasy w słoiku - galeria na styczeń '21

 Dzisiaj trochę zdjęć lasów w słoiku, które powstały podczas dłuuugiej, świątecznej przerwy...










...a także przekrój moich wcześniejszych prac (nie przewidywałam jeszcze stworzenia tego bloga, więc zdjęcia są mocno "domowe" ewentualnie może się trafić logo mojej drugiej strony:))











Jak Wam się podobają? :)


Świąteczne życzenia

grudnia 24, 2020

Świąteczne życzenia


 

Świąteczny wianek na drzwi z szyszek.

grudnia 16, 2020

Świąteczny wianek na drzwi z szyszek.

 Czy trudno jest zrobić wianek na drzwi z szyszek? Nie. Warunkiem jest dostęp do paru przydatnych narzędzi. Dzisiaj pokażę jak zrobić taki wianek. Zapraszam do poczytania. 


   Najważniejszym narzędziem, bez którego nie można się obejść w tym przypadku to pistolet na klej. Niestety, nie przeskoczysz tego, żebyś nie wiem jak chciał. Plusem jest to, że takie pistolety są obecnie bardzo tanio dostępne (nawet za 15 zł) i w zupełności wystarczające do niewielkiego rękodzieła, a w przyszłości mogą się przydać jeszcze nie raz. 
    Oprócz tego potrzebujesz torby szyszek - najwygodniej działać z sosnowymi, ale modrzewiowe też dadzą radę. Przy obecnej, bezśnieżnej aurze można jeszcze ich nazbierać w lesie, a potem zostawić na jakiś czas do wyschnięcia. Przyda się też ring ze styropianu (allegro), ale można go też zamienić na taki wycięty z tektury i ozdoby. U mnie były to dwa opakowania granatowych, szklanych bombek, ozdobna, sztuczna gałęź z liśćmi i pojedyncze, jasne bombki. 

Na początek zawsze owijam styropian szeroką wstążką w ciemnym kolorze. Dzięki temu nie prześwituje mi biały kolor między szyszkami, poza tym szyszki lepiej się przyklejają do materiału. 
Następnie umocowuję pętelkę z dodatkowej wstążki, tworząc zawieszkę. 
Po tych czynnościach przystępuję do klejenia szyszek. Robię to powoli i dokładnie, od razu czyszcząc powstające z kleju nitki. Staraj się wybierać szyszki równej wielkości. 

Robię to tzw: "za porzędem" czyli najpierw dolny okrąg, potem coraz wyżej i bardziej do środka. Wydaje mi się to najbardziej logiczne i pozwalające na dokładne oklejanie, ale to nie jest regułą. 
Kiedy już wianek jest gotowy, spryskuję go sztucznym śniegiem, koncentrując się bardziej na wewnętrznym i zewnętrznym pierścieniu. Wiem, że kolorystyka będzie chłodna, granatowo biała, więc śnieg będzie mi świetnie pasował. 

Teraz pozostaje tylko przykleić dodatki. Korzystam z uciętych części sztucznej gałązki i bombek. Nie lubię przyczepiać ozdób pod linijkę, więc zwykle tworzę parę tzw. wysepek, czyli skupisk bombek, dopiero potem rozprowadzam resztę w obie strony od wysepek, starając się je połączyć. Dzięki temu unikam zbędnej, geometrycznej wręcz symetrii. 
Jeszcze tylko dodatkowych kilka pryśnięć sztucznym śniegiem...I gotowe. 
 Jak Wam się podoba mój świąteczny wianuszek?


Jak zrobić wianek na drzwi, mając podkład tzw: "żywy".

grudnia 11, 2020

Jak zrobić wianek na drzwi, mając podkład tzw: "żywy".

 Razem z Wami pozostaję w klimacie świątecznym - w końcu bardzo niewiele czasu dzieli nas od Wigilii. Dziś post o tym, jak zrobić wianek na drzwi, mając tzw: "żywy" podkład.


Pewnie wielu z Was się zastanawia, czy trudno zrobić taki wianek. Otóż nie. Ale kluczem jest posiadanie odpowiednich narzędzi. 
Co wobec tego będzie potrzebne do stworzenia takiego wianka?

Narzędzia i materiały

  • podkład z żywego świerku/jodły, umieszczony na słomianej obręczy. 
  • pistolet na gorący klej - bez tego się nie obejdzie. Można kombinować z butaprenem, albo szybko chwytającym klejem typu super - glue...ale to nie jest najlepszy pomysł. Niestety gorący klej to na razie chyba najlepsza opcja. 
  • wstążka - wąska do stworzenia wieszaka. Alternatywą jest drut o śr. 1 mm
  • wstążka szeroka
  • dodatki: laski cynamonu, gwiazdki anyżowe, suszone plastry pomarańczy, kilka bombek, szyszki
  • sztuczny śnieg, spray z brokatem.

Skąd wziąć?...

  • podkłady - giełda kwiatowa, kwiaciarnia, sklepy online (allegro ma teraz bardzo bogaty wybór)
  • pistolety na klej - obecnie najtańsze są już za 20 zł, takie w zupełności wystarczą na początek. Pistolety można kupić w każdym większym hipermarkecie, allegro, sklepach online z materiałami do decoupage
  • warto zajrzeć do sklepów z materiałami do decoupage lub florystycznymi, by wrzucić do koszyka drewniane gwiazdki, choinki, czy krążki. Markety budowlane jak LM, Obi czy InterMarche (a pewnie i parę innych mających dział ogrodowy u siebie) ma tego typu półprodukty często w okresie przedświątecznym

No to do roboty

   Odrobina BHP: ostrożnie przy pracy z klejem. Niby wydaje się to oczywiste, ale nawet ja, po latach pracy z nim miałam ostatnio piekielnie poparzone palce, po stworzeniu kilku wianków. Klej jest gorący, do tego mija chwila zanim się go zerwie ze skóry. 
Na początek zwykle montuję zawieszkę z wstążki. Zdecydowanie ułatwia to pracę, poza tym niepotrzebną część wstążki, która utrzymuje i opasuje wieniec, można ukryć pod dodatkami lub kokardą. Zawieszkę wykonuję bardzo łatwo: najpierw wiążę duże "oczko", które pozwoli mi zawiesić wianek na haczyk, a dwa wolne końce wstążki przewiązuję przez wianek, tak układając oczko, by jego podstawa była z tyłu wianka, nie nad nim. Pozostałości ucinam. 
Jeżeli chcesz umieścić oświetlenie ledowe (zwykle takie na 20 lampek wystarczy), to jest ten moment, by je rozstawić na wianku. Najlepiej to robić przy włączonych lampkach, znacznie ułatwia to pracę i wizualnie widać, gdzie jest za dużo, a gdzie brakuje lampek. Włącznik montuję od wewnętrznej strony okręgu pod wstążkowym haczykiem, owijając go szeroką wstążką. Lampki przyczepiam haczykami stworzonymi z zagiętych 4-5 centymetrowych kawałków drucika. 
Następnie rozmieszczam szyszki. Największe staram się umieścić na górze, schodząc coraz mniejszymi ku dołowi. Szyszki można dostać w sklepach ogrodniczych, ale można też wybrać się na spacer do lasu lub parku i poszukać sosen czy modrzewi (jeżeli chcesz użyć własnych szyszek, radzę pozbierać parę dni wcześniej, potem nieco je odszorować z piachu  i zostawić do wyschnięcia i otworzenia się). Zwykle staram się je rozmieszczać w miarę symetrycznie na trzech płaszczyznach - czyli wewnętrzy okrąg, zewnętrzny bok i środek - ale nie robię tego idealnie pod linijkę. Zawsze mnie na biologii uczono, że natura nie znosi idealnej symetrii. 😉 Zwykle szyszki stanowią największą ilość dodatku, ale to kwestia preferencji. 

Następnie umieszczam największe ozdoby: albo bombki, albo plastry pomarańczy . Wyznaję zasadę, że im większa ozdoba, tym mniej sztuk. Nie chcę, by mi stłamsiła wianek. Następnie orzechy włoskie, laskowe, bombki o średnicy do 2 cm, drewniane gwiazdki, plasterki drewna, makówki. Na koniec zostawiam laski cynamonu, anyż, sztuczne małe jabłuszka lub malutkie bombki i kuleczki. Żeby miało świąteczny wygląd, spryskuję sztucznym śniegiem lub brokatem w sprayu. 

Żeby wianek z żywego podkładu się dłużej utrzymał, to warto przede wszystkim szukać takiego z jodły szlachetnej (Abies Nobilis), a po paru dniach spryskać klejem w sprayu lub... lakierem do włosów. Bardzo ograniczy to opadanie igiełek. 

W środę napiszę o tym jak stworzyć wianek z samych szyszek...i styropianowej podstawy.

Tworzycie własne wianki? A może macie ochotę na jakiś stroik? Jak to u Was wygląda? Podzielcie się opinią w komentarzach.





Wianki i stroiki

grudnia 05, 2020

Wianki i stroiki

   Dzisiaj trochę inaczej. Przedstawię Wam wianki i stroiki wykonane przeze mnie przez ostatni tydzień. 

Wszystkie wyroby wykonałam dla potrzeb kwiaciarni, z którą współpracuję od czasu do czasu i większość z nich już znalazła nabywców. 😉 Zwykle korzystam z naturalnych półproduktów kojarzących się ze świętami czyli cynamon, anyż, orzechy, suszone pomarańcze, cytryny, limonki. Oprócz tego, ostrokrzew i podkłady z jodły na słomie. Jodła ma to do siebie, że nawet jak zaschnie i zostanie potraktowana utrwalaczem (chociażby lakierem do włosów), to prezentuje się naprawdę bardzo ładnie.
    Stroiki za to wykonane są z żywych gałązek jodły, świerku, ostrokrzewu czy tui. Umieszczone w naczyniu z gąbką florystyczną - przy regularnej wymianie wody bardzo długo utrzymują świeżość. 

Wianki na drzwi





Wieńce adwentowe na stół.




Stroiki świąteczne

Wszystkie wykonane na naturalnych podkładach. Staram się nie używać sztucznych.







Mam nadzieję, że te prace zainspirują Was do stworzenia własnych dzieł. Robicie stroiki? Napiszcie w komentarzach. 😉




Ceramika, porcelana czy biskwit? Co kryje się pod różną temperaturą wypalania jednego materiału.

grudnia 02, 2020

Ceramika, porcelana czy biskwit? Co kryje się pod różną temperaturą wypalania jednego materiału.

  Jak często widzicie hasło "porcelana"? A biskwit lub ceramika? Wszystkie trzy nazwy łączy jedno: wszystkie powstają z gliny. Wobec tego, dlaczego się tak bardzo różnią? Dziś trochę o podstawach.


 Z racji tego, że od dłuższego czasu zajmuję się malowaniem porcelany, często przeglądam sklepy w poszukiwaniu półproduktów. Czytuję również posty wrzucane przez inne rękodzielniczki czy rękodzielników i w nich, oprócz hasła "porcelana" często przewija się też słowo "ceramika". Wiedziałam, że oba te materiały pochodzą z gliny, ale czym się różnią? Jak to się dzieje, że z jednego wychodzi ceramika, a z drugiego porcelana? I gdzie w tym wszystkim jeszcze jest biskwit, porcelit i fajans?

Początki...

    Nie, nie będę Wam pisać o historii, bo to dłuższy temat na inny wpis. Wspomnę tylko, że garncarstwo ceramiczne znane jest od epoki neolitu, czyli tak pi razy oko - 8000 lat p.n.e. (chociaż spotkałam też informacje o 13 tys. lat p.n.e.), a porcelana została wynaleziona przez Chińczyków w VII wieku. W Europie "wynaleziono" ją dopiero jedenaście wieków później, przed tym była sprowadzana z Państwa Środka. 
  Bardziej chcę się skupić jak powstają wszystkie naczynia - od samego początku. 
Materiałem, którego używa się do wyrobu naczyń ceramicznych i porcelanowych jest glina, a dodatki warunkują efekt końcowy.

...i końce.

 I zależnie od tego, co zostanie dodane i jaka temperatura wypalania zostanie narzucona, mamy takie oto materiały końcowe:
manufakturanakomiady.pl

  • ceramika (kamionka) - połączenie gliny z szamotem lub piaskiem kwarcowym i wypalenie w 1230 - 1300०C.  Naczynia przed wypalaniem pokrywane są sproszkowanymi minerałami, dzięki czemu tworzy się szklista, nieprzepuszczalna warstwa. W Polsce chyba najbardziej obecnie znanym ośrodkiem produkcji ceramiki jest Bolesławiec
  • porcelit - wytwarzany z gorszej jakości kaolinu, wypalany w temperaturze zbliżonej do 1320०C. raczej nie używany przy produkcji naczyń, choć wyjątkiem mogą być naczynia do zapiekania. Głównie wyrabiane są z niego muszle klozetowe czy umywalki, chociaż na stronach niektórych sklepów z naczyniami spotkałam się z informacją o posiadanych kubkach porcelitowych.
  • fajans  - rodzaj ceramiki wytwarzanej z zanieczyszczonej glinki kaolinowej, wypalanej w temperaturze ok. 1200०C.  Jest to "gorszy" brat porcelany, ale służący do wyrobu wielu naczyń. Zwykle barwiony podszkliwnie (o barwieniu będzie w innymi artykule), ale ze względu na swoje właściwości, często mający drobne spękania na dnie naczynia. To zresztą jest jego charakterystyczną cechą i często dzięki temu już na pierwszy rzut oka można go odróżnić od porcelany.
  • porcelana - najbardziej szlachetny wytwór wypalania glinki kaolinowej. Wypalana w temperaturze 1280०C - 1460०C. Charakteryzuje się nieprzepuszczalnością - nawet bez pokrycia szkliwem, jest lekka, odporna na zarysowania, zwykle barwiona naszkliwnie.
  • biskwit - wstępnie spieczona masa ceramiczna -  temperatura wypiekania jest znacznie niższa niż poprzednie cztery typy. Raczej nie przekracza 1100०C. Charakterystycznym dla niego jest matowy wygląd. Biskwit jest przepuszczalny, więc nie może być raczej używany do wytwarzania naczyń, za to jest dużo łatwiejszy w obróbce mechanicznej i szkliwieniu niż pozostałe - między innymi dlatego był chętnie wykorzystywany przy produkcji figurek (XVII - XVII w) czy medalionów z kameą. 
Tak więc widzicie - świat ceramiki jest bardzo bogaty. Odrobina gliny natchnęła człowieka do zrobienia naczyń, terakoty, figurek....Warto odkrywać fascynującą historię ceramicznego rzemiosła - zwłaszcza, że coraz częściej wracamy do rękodzielniczych, indywidualnych wzorów, zmęczeni masówką. 
Mam nadzieję, że trochę przybliżyłam Wam bogaty świat ceramiki. 

Jak namalować własny kubek?

listopada 25, 2020

Jak namalować własny kubek?

 Czy namalować własny kubek jest trudno? Jak w ogóle się do tego zabrać? W tym poście przedstawię Wam podstawowe informacje, jak stworzyć od początku do końca własny, malowany kubek. 

   W ostatnim poście podałam wam parę aspektów, dlaczego lepiej zamówić malowany kubek u kogoś, kto zajmuje się tym na co dzień. Ale bywa tak, że niektórzy wolą sobie to zrobić sami (między innymi ja i od tego zaczęła się moja pasja 😃). Dlatego dzisiaj podam krótki przepis, jak zrobić taki kubek. 




Zaopatrz się w materiały.

   Od czegoś trzeba zacząć. Ale skąd wziąć?... Możesz skorzystać ze swoich własnych kubków, jakie posiadasz w domu. Jeżeli masz coś o gładkiej fakturze, albo po prostu znudził Ci się już jakiś i chcesz go przemalować - czemu nie?... Możesz też kupić w pierwszym lepszym markecie, w którym sprzedają naczynia na sztuki, ale przyznaję bez bicia - nigdy nie korzystałam z takich przy malowaniu. 
Ci, którzy pracują na naczyniach porcelanowych niejako "zawodowo" zwykle zamawiają ze sklepów, które już w swojej ofercie mają porcelanę na sztuki renomowanych firm. Ja zwykle pracuję na Lubianie albo Chodzieży, ale są inne marki, chociażby nieco bardziej ekskluzywna włoska Villa Italia. 
Potrzebujesz również farb do porcelany/markera do porcelany. Można je zakupić w sklepach dla plastyków, zarówno stacjonarnie jak i online. Najczęściej wymienianymi firmami jest Pebeo Porcelaine, Kreul, Royal Talens Art/Amsterdam. Ostatnio widziałam też produkcję polską  - Tekstykolor, ale przyznaję, że jeszcze ich nie próbowałam. Markery są zwykle z Pebeo lub Kreul, ja dostałam jeszcze w Empiku Faber - Castell, które też nieźle się sprawdzają.
WAŻNE! Rozróżnij farby do porcelany (Porcelain) i farby do ceramiki (Ceramic). Są to zupełnie inne typy farb, wymagające też innych temperatur. 
Do farb warto zaopatrzyć się w pędzle. Nie radzę używać zwykłych, najtańszych. Lepiej kupić już w Empiku coś z serii Kolinsky, Lineo czy Renesans. Zresztą jeśli kupujesz farby w sklepach plastycznych, od razu możesz wybrać pędzle. No i w zasadzie to wszystko, czego Ci potrzeba. 

No to zaczynam...

   Pierwsze od czego zaczynam, to myję kubek detergentem, a po wysuszeniu dodatkowo go odtłuszczam. W tej roli sprawdzi się jakikolwiek alkohol - ja zwykle oczyszczam spirytusem albo...Amolem. 😅 Warto założyć rękawiczki (nitrylowe lub lateksowe), chociażby na tą rękę, w której będziesz trzymać kubek, żeby tłuszcz z ręki nie osiadał na porcelanie. 
Malowanie to metoda prób i błędów. Jeżeli nie podoba się linia, lub coś jest krzywo napisane, bierzesz wacik lub patyczek do uszu nasączony odtłuszczaczem i szybko usuwasz farbę. Farby do porcelany są na bazie wodnej, co oznacza, że spokojnie wodą możesz czyścić pędzle. 
Po namalowaniu wzoru odstaw kubek na parę godzin po to, by farba porządnie przeschła. Czasem wystarczą 4 godziny, ja odstawiam zwykle na dobę. Tak dla pewności.

Pomalowane, wysuszone i co dalej?

  Czeka Cię końcowa praca. Zwykle farby są utrwalane termicznie tj. w dość wysokiej temperaturze. Spotkałam się co prawda z farbami, które zastygają i bez tego - tak jak Lefranc & Bourgeois (rzeczywiście po wyschnięciu są nie do ruszenia), jednak nie nadają się do styczności z pożywieniem. Na zewnątrz kubka nie stanowi to problemu, ale gdyby ktoś chciał ozdobić sobie spodek lub talerz - to już jest niejaki kłopot. 
Sprawdzasz więc, jaki jest zakres temperatury i czas wypalania dla Twojego rodzaju farby - zwykle jest to podane na samej farbie lub w opisach na stronie farby, wsadzasz do zimnego piekarnika, ustawiasz temperaturę, nastawiasz minutnik...I czekasz. 
Nie otwieraj w trakcie wypalania piekarnika, wypalane farby nie lubią nagłych zmian temperatury. Może się okazać, że zmieniły barwę. Nie lubią też za niskiej lub za wysokiej temperatury. W pierwszym przypadku nie utrwalą się dostatecznie, w drugim - mogą zmienić barwę.  Po czasie wyłączasz piecyk i znów czekasz aż nieco przestygnie.

Końcowe szlify.

   Pomalowane, wypalone i to wszystko? Teoretycznie tak, ale dla porządku zawsze warto umyć pomalowane naczynie pod bieżącą wodą. Jeżeli po wypaleniu farba nie jest "tępa" lub co gorsza lepka w dotyku, ma w miarę gładką strukturę - wszystko powinno być ok. Jeżeli jednak masz wrażenie, że chyba nie do końca się utrwaliło, zawsze możesz wrzucić do pieca jeszcze raz. 

Jak dbać o ręcznie malowaną porcelanę?

   Przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę, że jest to malowanie na powierzchni, a same farby są wypalane w temperaturze nie przekraczającej 200 ०C. Nie mają tej samej trwałości co malowanie naszkliwne i podszkliwne na ceramice, utrwalane w temperaturze min. 800 ०C. Czy można myć w zmywarce? W zasadzie tak, nawet często jest taka informacja przy farbach do porcelany. Jednak osobiście bym tego nie polecała. Na dłuższą metę farby mogą się wymyć/wykruszyć/uszkodzić. A po co to komu? Skoro już się napracowałeś, żeby stworzyć sobie coś fajnego, to chyba można temu czemuś poświęcić parę minut na ręczne mycie... Nie namaczaj też długo w wodzie, ręcznie malowane przedmioty bardzo tego nie lubią. 
Nie szoruj też po rysunku druciakiem i ostrą stroną gąbki. Nawet maszynowo drukowane rysunki na porcelanie tego nie wytrzymują (a ich trwałość jest większa niż zwykłych farb do porcelany). 

    Jeżeli będziesz miał z tyłu głowy te przykazania, będziesz mógł się cieszyć ręcznie malowaną porcelaną długi, długi czas, nawet przy intensywnym użyciu. 


Kubek z własnym napisem?...Namaluję sobie sam!

listopada 18, 2020

Kubek z własnym napisem?...Namaluję sobie sam!

 Czasem tak bywa, że marzy nam się kubek z własnym napisem. Wiemy jak ma wyglądać, więc wysyłamy zapytanie do rękodzielnika, którego wyznaczyliśmy do spełnienia naszych marzeń. Po czym dostajemy wycenę i...Po krótkim researchu neta i przeczytaniu morza tutoriali, jak zrobić własny kubek, dochodzimy do jednego wniosku: namaluję sobie sam! Wyjdzie mi znacznie taniej. Ale czy rzeczywiście?...


Po pierwsze.... wybrać wzór.

    Dojrzałeś już do decyzji, ze chcesz własny kubek. Ewentualnie chcesz komuś spersonalizować ów kubek. Wynalazłeś prostą sentencję, masz prosty rysunek - coś jak na tych dwóch kubkach, które widnieją na górnym zdjęciu. Niby dużo roboty nie ma, więc powinno być prosto zrobić i tanio wyjdzie, nie?....

No nie do końca. Jeżeli mieszkasz w dużym mieście, gdzie możesz detalicznie zaopatrzyć się we wszystkie materiały - to pół biedy, bo stracisz tylko czas na dojazdy do sklepów. Jeżeli jednak nie masz dostępu do materiałów dedykowanych malowaniu na porcelanie, to musisz doliczyć koszty przesyłki. Oprócz tego kupujesz buteleczkę farby, która później do niczego ci się już nie przyda (chyba, że postanowisz zrobić więcej kubków). I pędzelki, na pewno ci się przydadzą. Ewentualnie mazaki lub konturówki do pisania po porcelanie, którymi teoretycznie łatwo operować. Acha i przede wszystkim trzeba posiadać piecyk. I tak, dobrze czytacie - wymieniam to, bo znam osobiście mieszkania, które owego cuda nie posiadają. 😉

Po drugie... praktyka czyni mistrza.

      Tego się nie przeskoczy. Sama pamiętam jak zaczynałam. Porównując  z moimi obecnymi pracami, widzę jakie błędy popełniałam i jak można by poprawić. I nie mówię, że było źle, ale im dłużej pracuję nad czcionkami, tym więcej się uczę, w konsekwencji tworzę coraz bardziej skomplikowane wzory. A proste napisy, które kiedyś zajmowały mi cały dzień, teraz robię w godzinę. Do tego mogę wybierać w czcionkach bardziej ozdobnych i jestem w stanie je zrobić. Kiedyś było to dla mnie nie do przejścia. I tu jeszcze wspomnę nieco o wyżej wymienionych konturówkach i mazakach: ja po prostu nie lubię nimi pracować. Do tej pory żadna konturówka i żaden mazak nie był na tyle precyzyjny dla mnie, by wyrysować linię o szerokości 0,3 mm i paradoksalnie (według mnie) - dla ładnego efektu czcionki trzeba z nimi się bardziej namęczyć niż z pędzelkiem. Wobec tego, jeśli kubek ma być czymś eleganckim i ma cieszyć oko długi czas - lepiej chyba zdać się na osobę pracującą z tematem na co dzień?...


Po trzecie... Materiały i technika.

   W późniejszych wpisach tego bloga mam zamiar trochę o tym opowiedzieć, ale nie oszukujmy się - każdy rękodzielnik ma swoje tajemnice i na tym to polega. Mistrzowie swojego fachu raczej nie przekazują czegoś, do czego sami doszli metodą prób i błędów -  ot tak. Weźmy przykład japońskiego mistrza Jiro - sushi mastera. Ma malutki lokal, do którego ustawiają się długie kolejki. Jako klient spędzasz tam niecałe pół godziny, a zapłacisz gruby hajs za możliwość zjedzenia ponoć najlepszego sushi na świecie. Ale Jiro skrzętnie pilnuje swoich sekretów i prawdopodobnie tylko jego synowie (następcy) znają technikę tworzenia najlepszego sushi. 
  Mi trochę zajęło znalezienie swojego ulubionego rodzaju pędzli, farb, dobór temperatury wypalania (podawane wszędzie stałe temperatury nie zawsze mają swoje przełożenie na praktykę). Naprawdę chce ci się w to bawić?...



Po czwarte... ja chcę sam!

   Jeżeli mimo wszystko jesteś pewien, że twoim przeznaczeniem jest namalowanie kubka, to zajrzyj do kolejnego postu, przedstawiłam w nim od początku do końca, jak stworzyć sobie własne, ręcznie malowane naczynie. 😉 

Mam nadzieję, że ten post Was zaciekawił. Dajcie znać 



Kubek świąteczny i sklep na FB.

listopada 18, 2020

Kubek świąteczny i sklep na FB.

 Dzisiaj będzie króciutko, ale z małym update. Będzie świąteczny kubek, który niedawno powstał i będzie o sklepie na FB, który powstał jeszcze później niż kubek. 


Zimowy kubek

    Zimowy kubek powstał pod wpływem chwili. Wiecie, kiedy przychodzi zima, albo w ogóle robi się już chłodniej na dworzu, to ja wyciągam swój ulubiony kubek w stylu anime ze świątecznym motywem i w zasadzie tylko w nim piję jakieś większe ilości napojów. Jeszcze coś takiego muszę stworzyć w wersji filiżankowej. 😁

   W każdym razie, ten kubek akurat wszedł mi pod rękę, kiedy przeglądałam swoje zapasy i przyszło mi do głowy, że nie tylko ja pijam w "zimowych" kubkach. Dlatego wybrałam kilka farb, przejrzałam parę zimowych zdjęć i obrazków (pinterest do kopalnia pomysłów), zasiadłam przed biurkiem i namalowałam. 

  Na kubku, który ma pojemność 600 ml (czyli w zasadzie dwa razy tyle, co standardowe) jest zimowa noc, pełnia i mała, senna wioska, przytulona do górskich zboczy. Z prawej strony stoi mały kościół, w zasadzie kaplica, a przed nią rozświetlona choinka. Mniej więcej pośrodku na pierwszym planie znajdziemy zmierzających do wioski Kolędników. Teraz już tradycja zanika, a trochę szkoda. Wydaje mi się, że jeszcze gdzie nie gdzie ją się kultywuje na kresach, ale przyznam szczerze nie jestem pewna. 


Jeżeli ktoś z Was chciałby ten kubeczek, zaglądajcie do sklepów Fox. Cups. Art, czy to na FB czy na etsy, albo allegro, bo tam właśnie jest wystawiony. 

Sklep na FB

Powstał całkiem niedawno, bo właściwie w ostatnim tygodniu. Zależało mi na tym, byście mogli w jednym miejscu znaleźć moje prace, które można kupić od ręki, niekoniecznie opuszczając FB. Daje Wam to szybki podgląd na dostępną całość. 
Jeżeli jednak nie jesteście przekonani do tej formy sprzedaży, zapraszam Was na Allegro lub Etsy. 
Mam nadzieję, że ta nowa forma się przyjmie wśród moich obserwatorów. 

Zaglądaliście już do tych sklepów? Dajcie znać 😉


Copyright © Handmade z pasją i fantazją , Blogger